Na blogu niemieckim, czyli blogu Jerzego Konikowskiego, który próbuje polskiej społeczności wciskać kit, ponieważ zna język polski, ale z tą społecznością nie ma nic wspólnego od 2000 roku, ukazała się kolejna manipulacja. Jak wszyscy wiemy, blog jest prowadzony w ten sposób, że wpis nic nowego nie wnosi, natomiast bardzo istotne są komentarze państwa Konikowskich, tzn. Jerzy Konikowski, skoczek2 (cześć, Jurek), Adamek (cześć,Sylwia).

W tych komentarzach brakuje nam trzeciego bliźniaka Krzysztofa Kledzika z jego głębokim zrozumieniem pracy trenera, pisania (a właściwie sklejania) książek szachowych oraz szerokiej znajomości internetu, światowej czołówki szachowej i dogłębnej znajomości informatyki. Jak na doktora chemii, to chyba rozwinął swoje skrzydła, do których pasuje powiedzenie o głupocie i gołębicy.

Jerzy Konikowski22 maja 2017 o godz. 17:17

Gość napisał: Ten artykuł o So ukazał się w Magazynie Szachista (kwiecień 2017), a nie w Macie. Autor tekstu pt. „Praca nad szachami” nie podał źródła.

Jurek, dlaczego piszesz „Gość napisał”? To już od dawna nie jest modne i wiesz dlaczego. Przecież sam masz możliwość sprawdzenia, bo dostajesz „Szachistę”. Chyba że już nie dostajesz, bo zachowałeś się wobec Andrzeja Filipowicza jak asshole.

A co do podawania źródła, to zacznij od siebie – podaj źródła wypowiedzi, które przypisujesz Karpowowi, Kasparowowi, Fischerowi i innym. Możliwe, że to z powodu nieznajomości języków obcych – oni mówią jedno, a ty odbierasz to po swojemu.

Adamek 22 maja 2017 o godz. 20:13

Proszę się nie przejmować tymi blogami. Tam nie ma żadnej krytyki ani merytorycznej dyskusji, bo to pisał jakiś anonim redystrybuujący hejt zza oceanu, mający nadzieję na rozpętanie kolejnej nagonki na Pana.
Autor tamtego bloga oczywiście udaje że nic nie widzi.

Sylwia, chyba jesteś cichociemna. Motto mojego blogu brzmi: „Never argue with stupid people...” ~Mark Twain. Specjalnie zamieściłem je dla ciebie i Jeżyka K., twojego męża. A teraz ci wyjaśnię, jak należy to interpretować. Zniżanie się do waszego poziomu jest oddawaniem wam przewagi, ponieważ na waszym niskim poziomie macie znacznie większe doświadczenie i mogę być pokonany. Tak to motto należy interpretować.

Przejdźmy teraz do konkretów. Człowiek, który to napisał, pochodzi nie zza oceanu, tylko z Górnego Śląska. Naucz się pisać poprawnie po polsku, ale co można wymagać od hanyski.

Skoczek2 22 maja 2017 o godz. 20:22

Każda faza gry i każdy element gry jest ważny i istotny – o tym piszemy na tym blogu od lat. „Muszą najpierw nauczyć się szachów!” http://www.blog.konikowski.net/2015/02/08/paradoksy-szachowe-94/; „Oczywiście polecam studiowanie otwarć szachowych i szybkie opracowanie repertuaru debiutowego, ale dopiero po zapoznaniu się z elementarnymi zasadami królewskiej gry!” http://www.blog.konikowski.net/2015/01/02/problemy-szkoleniowe-w-polskich-szachach-39/

Who the fuck is “my”? Jurek, uważasz, że linki, które podajesz do siebie, to jest “my”? Good marketing BS. Quote Tomasz Sielicki: „Learn English”.

Teraz przechodzę do właściwej dyskusji.

Problemy szkoleniowe w polskich szachach (107)

Największym problemem szkoleniowym w polskich szachach jest Jerzy Konikowski.

Po ukazaniu się ciekawej partii 348otrzymałem od kilku Internautów informację, że pewne blogi krytycznie odniosły się do treści mojego wpisu:

Who is interested in this stupid game? Do 25 ruchu partia była bezbarwna, grana wielokrotnie. Dobrze by było, gdybyś zobaczył komentarze tej parti w „64”.

To jest właściwe zdjęcie z tej partii, a nie zdjęcie, które zamieściłeś, żeby pochwalić się, że byłeś w pobliżu So, ale niestety, nie możesz się pochwalić, że spacerowałeś z nim i rozmawiałeś na temat ważności debiutów.

Swoje sukcesy turniejowe So zawdzięcza przede wszystkim świetnie opracowanemu repertuarowi debiutowemu, który został odpowiednio przygotowany do jego stylu gry i jest szeroki tematyczne (białymi gra 1.e4, 1.d4, 1.c4, 1.Sf3).

Zatem przykład godny naśladowania dla naszej czołówki krajowej!

Chybaś się z głupim na łby pozamieniał. I have a question: who told you that, jerk?

Jak może palant, który od 1964 roku do dzisiaj rozegrał oficjalnie 261 partii, wypowiadać się na ten temat i udzielać rad, kogo ma naśladować czołówka krajowa? You know who is this!

Tam twierdzi się – powołując się na jakiś nieznany mi artykuł w piśmie „Mat” – że Wesley So od pół roku ma nowego trenera Tukmakowa i zajmuje się przede wszystkim końcówkami.

Moje pytanie brzmi więc: A co robił So dotychczas? Zajmował się tylko grą końcową? Nie! Właśnie arcymistrz zajmował się przede wszystkim swym repertuarem debiutowym i dlatego doszedł do tak wielkiej klasy oraz pozycji w szachach światowych.

Mogę cię poinformować, że powiedział to Wesley So i jego trener Vladimir Tukmakov, trener w pełni tego słowa znaczeniu, a nie jerk like you. Pytanie: kto jest twoim wychowankiem? Nie wciskaj kitu o wysyłaniu materiałów. Zdziwiłbyś się, jakbyś usłyszał o sobie zdanie tych, którzy mieli kiedyś z tobą coś wspólnego.

Wiadomo jest, że czołówka światowa pracuje intensywnie nad wszystkimi fazami gry. Arcymistrz So widocznie doszedł teraz do wniosku, że debiuty ma świetnie opanowane i trzeba poprawić swoją technikę w końcówkach! Jest to normalne działanie szkoleniowe w kręgach silnych zawodników, którzy dążą do wielkich sukcesów!

Mógłbym porównać cię do Gomułki. Był taki dowcip: kto jest największym je..ką w PRL-u? Gomułka. Jak wyszedł na mównicę, to pie...lił 4 godziny. Ty to samo robisz na swoim blogu. Arcymistrz So widocznie doszedł teraz do ... Who the fuck told you that? Czyżbyś jednak przespacerował się z So i stąd to wiesz?

Niestety w polskich szachach jest grupa „fachowców” głoszących tezę, że gra końcowa jest najważniejsza, gdyż kończy partię. Komu mają służyć takie teorie, które nie mają żadnego logicznego uzasadnienia!?

Gdybyś patrzył trochę dalej niż czubek swojego nosa, to może byś znalazł właściwe informacje. To powiedział Tukmakov, jak i wiele innych rzeczy, ale jesteś za głupi i za bardzo wpatrzony w siebie, żeby to zrozumieć. Misiu szachowy, masz pecha, bo ci panowie nie szwargotają po niemiecku, ale z wolą nieba trzeba się zgadzać, jak mawia Wesley So.

W dalszej części „artykułu” następuje wyliczanka, która wprowadza w błąd, gdyż są to zdania wyciągnięte z kontekstu, czym zajmę się innych razem, i linki prowadzące do blogu Jeżyka K., czyli Jerzego Konikowskiego, jak zwykle zresztą. Jak się to czyta, to trzeba puścić pawia.