W wywiadzie udzielonym Akademii Karpowa Bartłomiej Macieja stwierdził:

Poziom finału był wysoki, w szczególności nieporównywalnie wyższy od wszystkich finałów z ubiegłego wieku.

Bartłomiej Macieja znany jest z naciągania statystyk. Zamiast wypisywać bzdury, proponuję sprawdzić kilka finałów mistrzostw Polski XX wieku, jak:

1927 Łódź Akiba Rubinstein Ksawery Tartakower Kazimierz Makarczyk

1935 Warszawa Ksawery Tartakower Mieczysław Najdorf Paulin Frydman

1937 Jurata Ksawery Tartakower Gideon Ståhlberg Mieczysław Najdorf

1946 Sopot Bogdan Śliwa Jan Gadaliński Kazimierz Plater

1948 Kraków Kazimierz Makarczyk Stanisław Gawlikowski Bogdan Śliwa

Uczestnicy tych mistrzostw liczyli się w świecie bardziej niż dzisiejsi arcymistrzowie typu Bartłomiej Macieja.

Poziom finału był wysoki

Żaden z zawodników nie był na liście 100 najlepszych zawodników w świecie. Pozwolę sobie porównać finały mistrzostw Polski XXI wieku (na pierwszym miejscu liczba Polaków na liście 100 najlepszych zawodników, a na drugim - liczba zawodników z pierwszej setki świata grających w finale mistrzostw Polski):

2001 - 1, 1

2002 - 1, 1

2003 - 2, 2

2004 - 2, 2

2005 - 1, 1

2006 - 3, 1

2007 - 5, 3

2008 - 2, 1

2009 - 0, 0

Dalej Bartłomiej Macieja stwierdził:

Był też na tyle wyrównany, że w zdecydowanej większości partii nie można było jednoznacznie przewidzieć zwycięzcy. To zasługa powszechnej dostępności olbrzymich źródeł informacji (baz danych) oraz coraz to silniejszych i bezlitosnych trenerów, jakimi są grające programy szachowe. Powoduje to, że młodzi zawodnicy mają obecnie błyskawiczny dostęp do takich informacji, do których kiedyś ich starsi koledzy musieli dochodzić latami. Jak kiedyś powiedział Wiktor Korcznoj, gwałtownemu przyspieszeniu uległ proces nauki gry w szachy.

Nasz guru chyba zapomniał, że on i Krzysztof Pytel byli właśnie tymi, którzy dość głośno sprzeciwiali się w dyskusji z Jerzym Konikowskim wprowadzeniu nauki gry w szachy przez Internet, ale z faktami się nie wygrywa.

Nie tak dawno, rekordzista pod względem liczby zdobytych tytułów mistrza Polski, Włodzimierz Schmidt, na 2 tygodnie przed rozpoczęciem finału MP został poinformowany przez jednego zawodnika, że ten rozpoczyna przygotowania, a następnie poproszony o radę jak powinien to najefektywniej zrobić. Arcymistrz Schmidt odpowiedział, że rozumie, że zawodnik rozpoczął przygotowania do przyszłorocznego finału, bo przecież w ciągu 2 tygodni nie można się nauczyć grać w szachy.

Czy Bartłomiej Macieja nie wszedł przypadkiem w konflikt z samym sobą? Powołuje się na mistrza Polski z ubiegłegu wieku, kiedy to finały mistrzostw Polski były znacznie słabsze od tegorocznego.

Bartłomiej Macieja z próbuje polskim szachistom wciskać informacje nie poparte żadnymi faktami, jak np.

Wydawać by się mogło, że działacze związkowi powinni się cieszyć, że jakiś facio (o którym "obraźliwie" piszą, że to jest "prywatna osoba" - nienależąca do żadnego klubu zrzeszonego w oficjalnych strukturach związku) w zeszłym roku zdołał zorganizować jeden z najsilniejszych, jeśli nie najsilniejszy open roku w Ameryce Południowej.

Wiem, że Festiwal Orinoco nie jest najsilniejszym openem w Ameryce Południowej, tak samo jak Pardubice nie są największym festiwalem na świecie. Ale trudno tu polemizować, skoro jest to turniej-widmo.

Tak samo trudno jest porównywać mistrzostwa Polski z ubiegłego wieku do ostatnich mistrzostw Polski, jeżeli nie ma dostępu do statystyk z ubieglego wieku. Jedno jest pewne - Rubinstein, Najdorf itd. na trwale zapisali się w historii szachów. Czy znajdzie się w historii szachów miejsce dla Bartłomieja Maciei i tegorocznych finalistów mistrzostw Polski?