Jerzy Konikowski wyraźnie idzie na ilość, a nie na jakość. Zamieszczając informacje o Memoriale Gaszimowa, skopiował całą stronę turnieju. Może to nie jest głupi pomysł – zamiast powtarzających się postów Jerzego Konikowskiego o jego sukcesach trenerskich i jego „nieśmiertelnych” sukcesach szachowych, od czasu do czasu zobaczymy na jego blogu jakieś naprawdę ciekawe strony szachowe. I „narobić się przy tym nie trzeba”.

A tak przy okazji, jeśli już spolszcza się nazwiska, to Memoriał Gaszimowa dotyczy Wugara Gaszimowa, a nie Vugara Gaszimowa.

I to sprowadza mnie natychmiast do skomentowania komentarzy Jerzego Konikowskiego, które sprowadzają się do robienia wody z mózgu młodych szachistów.

Ciekawa partia 300

Jerzy Konikowski:

Kilku Internautów zaproponowało przedstawienie pojedynku z ostatniej rundy mistrzostw Europy Jobava-Wojtaszek i wskazanie momentu krytycznego, który zadecydował o wyniku.

1. Normalnie gra się 6.bxc3 (zamiast 6.dxc3), po czym powstaje dynamiczna walka z obustronnymi szansami. Ruchem w partii jest trudno walczyć białym kolorem o przewagę i dlatego jest on bardzo rzadko spotykany w praktyce turniejowej. Taka jest ogólna ocena teorii debiutów!

Normalnie gra się 6.bxc3, bo tak pokazała Mega ChessBase (ponad 1000 graczy), a 6.dxc3 zagrało zaledwie kilku, w tym jeden z rankingiem powyżej 2300. Trudno to nazwać twórczym, po prostu Jobava nie chciał się bawić w grę „kto zapamiętał więcej wariantów” i zaproponował Wojtaszkowi, żeby pokazał, co potrafi.

2. Silną alternatywą jest 6…Hxf6!?, zamiast wymiany hetmanów.

„Alternatywa” jest wyborem między dwiema wykluczającymi się możliwościami. Konikowski nie tylko nie uczy gry w szachy, ale propaguje złą polszczyznę. Domyślam się, że ci Internauci, którzy chcą się nauczyć czegoś na blogu Konikowskiego, są początkującymi szachistami, co nie oznacza, że są dziećmi. A możliwość 6...Hxf6!? została zaproponowana przez kilku szachistów o rankingu <2000. Ruch Konikowskiego jest słabszy i zasługuje raczej na znak ?!. Wojtaszek dąży do remisu, bo ma niezbyt przyjemne wspomnienia ze spotkań z Jobavą. Dwaj komentatorzy na blogu Konikowskiego ujęli to następująco:

Marcin

Wojtaszek przegrywa prawie każdą partię z Jobawą i jest jego „klientem”. Wg mnie porażka ma podłoże psychologiczne.

amator

Gruziński arcymistrz jest po prostu lepszym graczem. Wielokrotnie grywał w elitarnych turniejach FIDE Grand Prix, do których Radek się nie zakwalifikował. Jednak prowadzi on niesportowy tryb życia, co nie pozwala na utrzymanie formy przez dłuższy okres. Jego niski ranking nie odzwierciedla jego potencjału.

Zgadzam się z Marcinem, a amator powinien wyjaśnić, skąd te wiadomości o niesportowym trybie życia Jobavy. Skądinąd, ogólnie wiadomo, że to samo można zarzucić Wojtaszkowi, ale nie podam źródeł informacji, bo nie chcę całkowicie pognębić Jerzego Konikowskiego.

Jerzy Konikowski

3. 10.Gf3 wygląda na nowinkę, gdyż do tej pory białe biły na c6.

Nowinka wariantu, który został stworzony przez kilku amatorów. Jerzy Konikowski zaprzecza sobie, przy 6. posunięciu białych stało się oczywiste, że teoria debiutów w tej partii już się skończyła.

Jerzy Konikowski

4. Powstała końcówka jest oczywiście równa i Wojtaszek powinien bez większego problemu uzyskać pół punkta. Może nie należało po 12…Se5 wymieniać skoczka, lecz grać 12…Gd6 z następnym ustawieniem króla na e7. Było wiele momentów w partii, gdzie nasz arcymistrz mógł zagrać silniej. Jestem przekonany, że osoby nazywające arcymistrza „kujonem debiutowym” (a znam takie!) napiszą, że Wojtaszek nie zna końcówek i tą przegraną stracił medal i dobrą nagrodę pieniężną. Osobiście uważam, że w grę wchodziło wiele aspektów decydujących o przegranej, np. zmęczenie trudnym turniejem i pewną presją psychiczną: walka o medal! Jeszcze raz powtarzam: Jesteśmy tylko ludźmi!

Jerzy Konikowski nie pokazał swoim internautom momentu krytycznego w partii. Spróbuję go tu zastąpić. Moim zdaniem, jest to ruch 24...Kxg8, który dał Jobavie małą inicjatywę (wprowadzenie z tempem wieży h1 do gry). Potem zawodnicy sobie chodzili, aż w końcu Wojtaszek nie wytrzymał i popełnił rażący błąd 37...Wc7 (zamiast e4+ z małą przewagą białych). Kolejny błąd w niedoczasie 38...Kg5 (zamiast Kg6) i to był właściwie koniec partii. Król białych wszedł do gry.

Banały Konikowskiego (Osobiście uważam, że w grę wchodziło wiele aspektów decydujących o przegranej, np. zmęczenie trudnym turniejem i pewną presją psychiczną: walka o medal!) nie odpowiedziały na konkretne pytanie jego czytelników. Czytelników Konikowskiego odsyłam do blogu Waldemara Świcia. Rzadko coś tam zamieszcza, ale jak już zamieszcza, to można czegoś się nauczyć.